lipca 12, 2015

Miało być tak pięknie...

Jakiś czas temu zamówiliśmy wraz z moją druga połówką dzień próbny kateringu z LYFE http://lyfe.pl/ . Cena fajna, propozycje kuszące, więc czemu nie :) Opiszę wersję wegańską, gdyż na taką właśnie się zdecydowałam (tak z czystej ciekawości, bo dania wyglądały fajnie, a nigdy wcześniej nie próbowałam np. tofu).
Rano pojawił się sympatyczny pan z moją/naszymi paczuszkami. Prezentują się fajnie. Oczywiście po ich odebraniu wracam do łóżka, ponieważ pora dostawy to godzina 7;p Tak więc szybko przekładam zawartość toreb do lodówki i jeszcze na niemal 3 godziny zapominam o pakunkach zupełnie :D

Po rozpakowaniu wita nas kilka "liścików".





 Wśród nich jakieś podziękowanie, informacja, spis dań oraz sztućce. Wszystko na plus. Estetyczne wykonanie, miły gest. Zapowiada się naprawdę super.
Pora na śniadanko. Wygląda kusząco, aż chce się spałaszować :)


I faktycznie, mega pyszota. Granola, jogurt sojowy o smaku waniliowym i czereśnie. Pycha. Po skonsumowaniu śniadania jestem zachwycona i już zaczynam rozważać zamówienie dłuższego terminu dostaw :D 
Czas na śniadanie nr 2. 

I tu pierwsze rozczarowanie. Pierwsze i ogromne zarazem :( Nigdy nie próbowałam tofu i nie mam porównania, ale to coś było kompletnie niezjadliwe. Bezsmakowa breja. Tak więc moim drugim śniadaniem stają ogórki, fakt pyszne, reszta ląduje w koszu.
Mija trochę czasu i przychodzi pora obiadu. Lyfe serwuje zupę ogórkową i warzywa w sosie imbirowo-czosnkowym z makaronem. 
 Zupa nie wygląda super i tak też nie smakuje. Moja pierwsza w życiu ogórkowa była o niebo lepsza... Bezsmakowe coś, zjadam 2-3 łyżki i wylewam, kolejny posiłek nie jest zjadliwy. Bronią się warzywa z ryżem. Ładnie wyglądają, pachną obłędnie, ale nie dla mnie. Jeśli nie tolerujecie ostrości, nie będzie wam smakowało. Ja niestety lubię przyprawy, ale nie ostre, jestem zdania, że chili i pieprz są dla ludzi z umiarem, a tego tu zabrakło. Oczywiście jeżeli lubicie ostrości to danie jak najbardziej byłoby na plus :P
A ja? No cóż - dojadam jakieś resztki z lodówki, co zrobić.
Liczę na deser ;p I faktycznie tutaj jest również super. Brzoskwinie z migdałami. Mniam :)

 No i kolacja:
Pasztet z soczewicy i batatów. Jak dla mnie średni, mocno średni. Nie zachwyca. Na pocieszenie pomidorki i szpinak są ok ;p
Także moja przygoda z Lyfe skończyła się na próbie - kolejnych nie przewiduję, wolę zostać przy samodzielnym gotowaniu. Może dlatego, że wiem co lubię? :D

2 komentarze:

  1. Jakoś tak marnie mi się to wydaje, i pod względem jakości i ilości. CIeszę się, że u Ciebie to tylko próba i test :)
    Gotuj i rozwijaj się bo nie ma w życiu lekko, łatwo - ale za to potem jest przyjemnie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedyś mnie bardzo kusiło takie rozwiązanie, ale chyba za bardzo lubię gotować by się na taki catering zdecydować :)

    OdpowiedzUsuń